Intrygującym i zagadkowym obiektem w krajobrazie i panoramie Wilkowa jest żelazny krzyż. Już prawie wszyscy wilkowianie wiedzą, że się znajduje gdzieś niedaleko. Tu jednak ich konkretna wiedza się kończy; zresztą nie tylko ich, lecz także instytucji turystycznych. Nie wiadomo było jak nazywa się wzniesienie, na którym ów krzyż stoi – dwie kompetentne instytucje podawały wykluczające się wersje. Przede wszystkim jednak nie wiedziano, kiedy, z jakiej okazji i w jakiej intencji krzyż postawiono. Apele do osób, które mogłyby coś wiedzieć na łamach prasy lokalnej (Barwy Kaczawskie, Gazeta Złotoryjska) nie przyniosły żadnego efektu. Dalej były więc w obiegu najróżniejsze wersje. Dopiero zwrócenie się do kilku przedwojennych mieszkańców Wilkowa oraz ogłoszenie apelu w prasie niemieckiej przyniosły zwrot w poszukiwaniach. Nie ma pewności, czy jest to zwrot we właściwym kierunku. Jest to jednak, jak dotąd, jedyny naoczny świadek, który podaje ponadto informacje dodatkowe uwiarygodniające jego wersję. Podajemy ten fragment listu w dosłownym tłumaczeniu: „Dotyczy: Żelazny krzyż w Wilkowie. Krótka informacja: Żelazny Krzyż w Wilkowie został postawiony między rokiem 1931 a 1936 przez hrabiego von Lüttichau z Prusic, na chwałę bożą. Mogę tak twierdzić, ponieważ osobiście w tym uczestniczyłam. Urodziłam się w styczniu 1920 roku, a do mojego ojca należał las wzdłuż granicy stromego zbocza. Pewnego dnia przyszedł do mojego ojca hrabia von Lüttichau i zwrócił się do niego mówiąc: chciałbym na najwyższym wzniesieniu swojej posiadłości postawić na chwałę bożą żelazny krzyż. Ponieważ jednak od strony jego posiadłości nie mógł doprowadzić na wzgórze stosownego materiału, zapytał ojca, czy nie wyraziłby zgody, aby mógł tego dokonać od jego strony. Naturalnie, mój ojciec zgodę wyraził. Następnie wszystko znowu uporządkowano. Mój ojciec nazywał się Willy Frömberg i posiadał w Wilkowie restaurację, tzw. karczmę sądową (Gerichtskretscham). U nas odbyła się później uroczystość związana z odsłonięciem krzyża. Ja również byłam przy tym obecna i słyszałam przemowę hrabiego oraz innych osób. Niestety, nie znam dokładnej daty /…/ Christa Fleischer, 25.IX.2006”.
Biorąc powyższe pod uwagę, a nade wszystko to, że autorka listu jest jedyną osobą, która podaje, że była naocznym świadkiem , autor przyjmuje to jako początkową fazę wyjaśniania historii tego krzyża. Historycznie rzecz się zgadza: właścicielem Górnych Prusic był w tym czasie graf Guido von Lüttichau. Również istnienie w Wilkowie owego Gerichtskretscham oraz W. FrÖmberga potwierdzają inne dokumenty.
Potwierdzałyby się zatem przypuszczenia tych osób, które wskazywały na „niemiecką robotę” (np. Władysław Michalik). Być może jednak rację mają również ci, którzy usilnie twierdzą, iż krzyż stawiano po wojnie. Nie jest bowiem wykluczone, że po wojnie wzmacniano podstawę krzyża budując betonowy cokół (bardzo niestarannie wykończony). Nie można też wykluczyć, że w czasie wojny i wzniesienie, i krzyż, były wykorzystywane do celów militarnych (trwały tu walki i bardzo wiele żołnierzy poległo).
Dokonanie bardzo dokładnych pomiarów krzyża zawdzięczmy Janowi Tuchowskiemu wspomaganemu przez Mariana Kuksa.
(tekst A.Michler „Panorama Gminy Złotoryja”)